Całkiem niedawno wyjeżdżałam służbowo z miejscowymi artystami
do zaprzyjaźnionego powiatu w Niemczech. W sposób szczególny świętowano tam
Dzień Europejski i jednym z elementów tego święta miała być międzynarodowa wystawa,
gdzie zaprezentować się mogli rozmaici artyści, zwłaszcza malarze i rzeźbiarze.
A skoro byłam współorganizatorką wyjazdu z naszego powiatu, pojawiła się
propozycja, żebym ja również pokazała swoje prace. Pomyślałam oczywiście - dlaczego
nie? Zwłaszcza, że taka okazja nieprędko mogłaby się znów nadarzyć.
Miałam co robić. Zwłaszcza, że nie miewam w domu kartek
zapasowych. Zazwyczaj robię coś dla konkretnej osoby, więc jak u większości scraperek
– kartka trafia w ręce jubilata / solenizanta / adresata – a nie do szuflady.
„Wyprodukowałam” więc kilkanaście różnych kartek i kilka
czekoladowników. Przez cały czas zastanawiałam się, jak to wszystko ładnie
wyeksponować. Kupiłam metalowe stojaki i minisztalugi. Efekty mojej pracy jako
scraperki i jako aranżatorki widać na zdjęciach.
Całe przedsięwzięcie uważam za udane. Nasi artyści – malujący
świetne obrazy Mirek i mistrz słomkarstwa Piotr – pokazali się z jak najlepszej
strony. A ja nieskromnie przyznam, że nasza polska ekspozycja na tle innych
wypadła rewelacyjnie.
Kartki, które wróciły z niemieckiej wystawy, stopniowo personalizuję,
by jako miłe upominki trafiły do kolejnych osób. Za moment znów nie będę miała
niczego „na zapas”. Ale chyba o to chodzi – nie robię przecież kartek do szuflady,
ale po to, by dawały radość innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz